Katarzyna Michalak
Amelia
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 356
Listopad 2015
ISBN: 978-83-8075-038-8
Oprawa: miękka
O naiwności i głupoto ludzka, tyle razy mówiłam sobie i innym, że nie ocenia się książki po okładce, a teraz, jak ten sztubak, dałam się nabrać i oczarować pięknemu opakowaniu, które niestety skryło grafomanię pierwszej wody.
Druidka, stalker, misje humanitarne w Afganistanie, masa cukierniczych cudeniek, które tworzy tytułowa Amelia, sama jedna oczywiście, szosa w lesie, która ma krawężniki, nogi, których nie ma a później jakby są, pęknięta samochodowa opona w szalonym pędzie, ale auto i tak się normalnie zatrzymuje, cóż tam prawa fizyki, czasu zresztą też, bo tyle katastrof, a wszyscy jakoś szybko i sielankowo się spotykają, no nie sposób jeszcze dodać urokliwej kamieniczki, która z każdej strony ma południe, ach, wiele by jeszcze można wymieniać rzeczy niestworzonych, a pojawiających się w jednej powieści! I tu kolejny problem, no bo właściwie jakiej? obyczajowej? Pani Michalak tworzy, jak dla mnie, coraz bardziej tandetne historie, na trzeźwo i na poważnie przyjąć ich nie sposób. "Amelia" jest kompletnie nieskładną, nieprzemyślaną i najbardziej nielogiczną książeczką, jaką przyszło mi czytać, chciałam rzucić ją w kąt już przy pierwszym rozdziale, ale potraktowałam ją jako naiwną komedyjkę, tak można strawić, i rzeczywiście trochę się ubawiłam. Niestety podsumowując moje wywewnętrznianie stwierdzam jedynie, mierzi mnie fakt, że wydawcy puszczają na rynek tak tandetne, nieprzemyślane i płytkie książki. Reklamując dobrą powieść obyczajową powinni mieć do nas, czytelników, choć odrobinę szacunku, bajki dla dziewczynek na takiej półce stać chyba nie powinny.
Streszczać nie będę, szkoda czasu.
Druidka, stalker, misje humanitarne w Afganistanie, masa cukierniczych cudeniek, które tworzy tytułowa Amelia, sama jedna oczywiście, szosa w lesie, która ma krawężniki, nogi, których nie ma a później jakby są, pęknięta samochodowa opona w szalonym pędzie, ale auto i tak się normalnie zatrzymuje, cóż tam prawa fizyki, czasu zresztą też, bo tyle katastrof, a wszyscy jakoś szybko i sielankowo się spotykają, no nie sposób jeszcze dodać urokliwej kamieniczki, która z każdej strony ma południe, ach, wiele by jeszcze można wymieniać rzeczy niestworzonych, a pojawiających się w jednej powieści! I tu kolejny problem, no bo właściwie jakiej? obyczajowej? Pani Michalak tworzy, jak dla mnie, coraz bardziej tandetne historie, na trzeźwo i na poważnie przyjąć ich nie sposób. "Amelia" jest kompletnie nieskładną, nieprzemyślaną i najbardziej nielogiczną książeczką, jaką przyszło mi czytać, chciałam rzucić ją w kąt już przy pierwszym rozdziale, ale potraktowałam ją jako naiwną komedyjkę, tak można strawić, i rzeczywiście trochę się ubawiłam. Niestety podsumowując moje wywewnętrznianie stwierdzam jedynie, mierzi mnie fakt, że wydawcy puszczają na rynek tak tandetne, nieprzemyślane i płytkie książki. Reklamując dobrą powieść obyczajową powinni mieć do nas, czytelników, choć odrobinę szacunku, bajki dla dziewczynek na takiej półce stać chyba nie powinny.
Streszczać nie będę, szkoda czasu.