Krystyna Mirek
Nowy podarunek
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 400
Październik 2020
ISBN: 978-83-8195-295-8
Oprawa: miękka
Ponownie zaglądamy na Osiedla Pogodne, piękne , eleganckie domy stoją tam jak ekskluzywne posągi majętnych ludzi. Nie zaglądamy ponownie do tego samego domu co wcześniej, lecz do innego, do sąsiadów. Tam też wszystko wydaje się z "górnej półki", poukładana i szczęśliwa rodzina, mąż, żona, dzieci, rodzinne spotkania. Wszystko jednak to farsa. Żona popija, mąż wiecznie w pracy, nielubiani i wiecznie niezadowoleni teściowie, samotność, wyobcowanie i problemy zamiatane pod dywan. Kiedyś wszystko musi pęknąć, jak przysłowiowy wrzód na tyłku, i wlać gorycz i masę bolesnych wspomnień. Zakłamanie, chleb powszedni wielu rodzin, czy życie w nim daje rodzinie szansę na przetrwanie i rozwój? Czy całe życie można udawać i zwodzić? Czy może być jeszcze "normalnie"? Powieść daje wiele do myślenia, warta przeczytania. Czcionka dobra, interlinia również.
Elektra, kolejna adoptowana córka zmarłego tragicznie Pa Salta. Jest słynną modelką, piękną, bogatą, młodą, uzależnioną od alkoholu i innych używek. Niestety, tak często bywa, świat modelingu jest zwariowany, a utrzymanie się na szczucie jest bardzo obciążające. Trzeba nie tylko umieć pozować do zdjęć, ale także na co dzień, a to nie zawsze jest łatwe do ogarnięcia, szczególnie przez osobę nieśmiałą i z niską samooceną. Elektra w końcu trafia na odwyk do ośrodka i zaczyna życie od nowa. Czas terapii jest dla niej czasem odkrywania problemów innych zwyczajnych ludzi, zawiązaniem nowych przyjaźni, ale również czasem na odkrywanie samej siebie. Postanawia zmienić swoje życie, sama mierzyć się z własnymi problemami, ale również zacząć coś robić także dla innych.
Tom szósty nie podobał mi się na początku, jakoś ciężko mi się czytało, nie absorbował mojej uwagi, trudno było mi wejść w treść. Jednak wprowadzona w fabułę babcia Elektry i wątki z nią związane, posklejały wszystko i czytanie zaczęło sprawiać prawdziwą przyjemność.
Bardzo lubię serię z "domeczkami". Jak do tej pory wszystkie tomy mi się podobały. Jednak ten taki trochę odrealniony. Początek fajny, taki zwyczajny, na weselu spotyka się dwoje młodych ludzi, są bez pary, samotni, lekko zdesperowani, rozczarowani dotychczasowym życiem, więc gdy za dużo się wypije, to nie trzeba być naukowcem, aby wiedzieć, jak noc może się zakończyć. Konsekwencje jednej chwili zapomnienia pojawiają się troszkę później. Bohaterka nieźle komplikuje sobie i tak niełatwe już życie, na szczęście trafił jej się bardzo odpowiedzialny facet. Wydaje się, że razem udźwigną wszystko i ogarną sytuację. Jednak w ich relacji brakuje miłości i to jest najgorsze. Dziewczyna przeprowadza się do jego wspaniałego domu, ma do dyspozycji piękne salony, gosposię, pieniądze, piękny ogród, ale czy ta złota klatka jest rzeczywiście spełnieniem jej marzeń? Wolny czas przeznacza na zwiedzanie nowego otoczenia. Pewnego dnia trafia do biblioteki i tam poznaje wspaniałego starszego pana. Rozmowy z nim i słuchanie jego wspomnień skłaniają do przemyśleń.
Powieść bardzo fajnie się czyta. Niektórzy twierdzą, że jest naiwna, ale w sumie dlaczego? przecież w życiu wszystko może się zdarzyć, nawet w obecnych czasach po ulicach chodzą odpowiedzialni młodzieńcy, a mądre dziewczyny znajdują miłość w najmniej oczekiwanych miejscach.